- Kochasz go? - Sasuke spojrzał na
mnie.
Nie wiedziałam, co mu odpowiedzieć.
Sama zastanawiałam się nad odpowiedzią na to pytanie. Czy to była miłość?
- Gdybyś zobaczyła jak na niego
patrzysz - stwierdził, chwytając mnie pod rękę.
- To samo tyczy się ciebie, gdy
patrzysz na Naruto - zaoponowałam od razu.
- Tylko że ja z Naruto jesteśmy
parą, a ty Itachiego cały czas zbywasz. - Skierował się w stronę baru, a ja
powoli za nim.
Posiedzieliśmy chwilę we trójkę przy
barze, a potem Sasu się zmył, żeby zobaczyć, czy jego druga połówka jeszcze
żyje. Itachi znacznie się rozpromienił, gdy zostaliśmy sami. Zachowywał się,
jakby był co najmniej wcięty. To jego drugi drink, a wygląda jak po
sześciu.
- Jony - zawołałam kumpla, który
akurat stał za barem. - Chcesz mi Łasicę zabić? - spytałam się go po cichu.
- Jego? - Upewnił się, patrząc na
bawiącego się orzeszkami Itasia. - Ma wyjątkowo słabą głowę. Ale, jak sobie
życzysz, jeśli kobieta mówi, że jej facet ma dość w czubie, to więcej jak pięćdziesiątki
wódki nie dostanie do drinka.
- On nie jest... A z resztą. Dzięki,
Jo. Itachi. - Zwróciłam się do mojego towarzysza. - Idziemy wytańczyć twoje
procenty. - Pociągnęłam go na parkiet.
Po trzech kolejnych drinkach Łasicy
i jednym moim, opadliśmy ze zmęczenia na loży dla VIPów. Przed pierwszą
przyszli Naruto i Sasuke, żeby się pożegnać. Czarny uśmiechnął się do mnie
porozumiewawczo. Wiedziałam, o co mu chodzi, ale tylko przyłożyłam palec do ust
na znak, że nic jeszcze nie zrobiłam z moją relacją z Itachim. On jedynie
pokręcił z dezaprobatą głową i poszedł w stronę wyjścia.
- O czo wam chodziło? - Młodemu
mężczyźnie już się język plątał.
- O nic - stwierdziłam i przytuliłam
się plecami do jego torsu, a on objął mnie ramieniem.
- Ze mną też tak potrafisz gadać? -
spytał głupkowato.
- Chyba byś o tym wiedział, prawda?
- Zaśmiałam się. - Ja wiem, co byś chciał powiedzieć, a czy ty masz tak samo,
to już sam sobie odpowiedz.
- Tylko czaszami - stwierdził.
Po dwóch godzinach, paru
tańcach i jednym drinku zaczęliśmy się zbierać do domu. Wyjątkowo, chyba
pierwszy raz w życiu, jechałam przepisowo. Nie chciałam kontroli policji. Gdy
Itachi spytał się, co tak wolno jadę, zaśmiałam się, że nie chcę, żeby na mnie
zwymiotował. Przed czwartą rano byliśmy w końcu w domu. Zasłoniłam okna, a
Itachi poszedł się umyć. Ja też musiałam się odświeżyć, ale na pewno nie z nim.
Po dziesięciu minutach chłopak zwolnił łazienkę, wiec wbiłam się na jego
miejsce. Gdy skończyłam się kąpać i wyszłam z pomieszczenia, on siedział na
kanapie, oczywiście bez koszulki, ale wyjątkowo w dresach i czytał to, co dla
niego przygotowałam.
- Przestań. - Położyłam dłoń na
zeszycie i delikatnie wyciągnęłam go z jego rąk. - Mamy chwilę dla siebie. - Pogładziłam
jego twarz.
- Pięknie dzisiaj wyglądałaś. Teraz
też jesteś piękna. - Oho, zaczyna bredzić, ale dzisiaj wyjątkowo może.
Patrzyliśmy sobie w oczy i
uśmiechaliśmy się. W końcu się do niego przybliżyłam i delikatnie pocałowałam.
Najlepsze zostawiłam sobie na koniec. Pocałunek jako uwieńczenie dnia. Itachi
na początku był w tak ciężkim szoku, że nie zareagował, ale gdy tylko się od
niego odsunęłam, a do niego dotarło, iż to wydarzyło się naprawdę, przyciągnął
mnie z powrotem, przejmując inicjatywę.
Całował dobrze, był delikatny i
namiętny. Jego język bawił się z moim, szturchając go i dotykając. Przerzuciłam
nogę przez jego kolana i usiadłam na jego udach, przodem do niego. Zaplotłam
ręce wokół jego szyi, przy okazji ściągając gumkę z jego włosów. Czarne kosmyki
swobodnie opadły na kanapę, a ja mogłam się nimi do woli bawić. Itachi gładził
mnie po plecach, czasami zjeżdżając na mój tyłek, ale szybko z niego zawracał
na moje plecy. Było to bardzo zabawne, zwłaszcza, że nie zgłaszałam sprzeciwu,
gdy mnie tam dotykał. Nie chciał mi zrobić nic złego, więc nie widziałam
problemu, żeby sobie chwilę potrzymał, ale on najwyraźniej albo nie chciał mnie
urazić, albo starał się by było przyjemnie dla każdej ze stron, a nie tylko dla
niego. Widziałam troskę w jego oczach.
- Wow - stwierdził, gdy w końcu się
oderwaliśmy od siebie.
- Coś w tym stylu, Kochanie. - Uśmiechnęłam
się.
- Powiedziałaś "kochanie".
- Jego oczy się zaświeciły.
- Mogę przestać, jeśli chcesz. - Droczyłam
się z nim.
- Nie, skądże. Mów do mnie tak -
odpowiedział, znów mnie do siebie przyciągając i łącząc nasze usta.
Po kolejnych paru namiętnych
pocałunkach, powiedziałam, że idę po piwo, żeby w końcu się z nim napić. Przy
okazji sobie zapaliłam, a Itachiemu wrzuciłam tabletkę nasenną do trunku.
Wiedziałam, że mimo całej mrzonki, która powstała w mojej głowie, tylko
pocałunek wyszedł mi dobrze. Wiedziałam, że nie dam rady ogarnąć tego, co za
chwilę może się zdarzyć. Sam zainteresowany zrzuci to na zbyt dużą ilość alkoholu we krwi.
Starałam zachowywać się naturalnie,
śmiałam się z nim i trzymałam go za rękę. Widziałam po jego oczach, że czeka na
mój ruch, a jednocześnie walczy ze sobą, by zadać mi to pytanie.
W głowie liczyłam sekundy, żeby lek
zaczął jak najszybciej działać.
- Rerget, powiedz mi, czy chcesz...
- Albo mam niebywałe szczęście, albo Itachi ma wyjątkowo słabą głowę do takich
specyfików.
Opadł na kanapę nim zdążył
wypowiedzieć "być ze mną". Wiadomo, że odpowiedziałabym
"nie". Nie wyszło. Chciałam, ale nie mogłam się przemóc, bałam się.
Tak samo bałam się powiedzieć mu, że czuję coś podobnego, co on do mnie. Nasza
relacja poszła trochę do przodu i już tego nie cofniemy, ale mogłoby być
lepiej.
Wyszłam z domu, nawet nie starając
się być cicho. Przynajmniej do czwartej po południu będzie spał jak zabity. Wsiadłam
w nocną kolej i ruszyłam w stronę naszego starego osiedla.
- Gdzie jesteście? - spytałam,
gdy młody Uchiha zachrypniętym głosem powiedział "słucham".
- Skąd przypuszczenie, że jesteśmy...
Poza tym, Rer, daj ludziom spać, jest wcześnie.
- Odebrałeś telefon Naruto, dlatego
pytam gdzie jesteście.
- Rer, ciebie całkowicie powaliło. -
Sasu zaczynał mnie już denerwować.
- Nie wyszło mi, ale nie ważne.
Zadzwoń, jak się wyśpicie.
- Reru, cze.. - Nie dałam mu
dokończyć i się rozłączyłam.
Tak się wszystko kończy. Niby ktoś
jest twoim przyjacielem, ale jak jest potrzebny, to go nie ma lub ma inne
rzeczy do roboty. Wiedziałam, że z Sasuke jeszcze nie jesteśmy na tym
poziomie, co ja z Naru, ale przynajmniej mógł go obudzić.
- Już myślałem, że nie zdążę. -
Niemal podskoczyłam, gdy mój blondynek usiadł koło mnie. - Nie zdążyłem wyrwać
Sasuke telefonu - wytłumaczył - ale wiedziałem, że pewnie jedziesz naszą koleją
i chcesz do mnie przyjechać, ale skoro on cię olał, to pojedziesz
dalej. Ubrałem się i jak najszybciej poleciałem na stację.
Przytuliłam się do niego mocno.
Objął mnie ramieniem i zaczął głaskać po włosach.
- Co się stało? Przecież wszystko
już było na dobrej drodze - zdziwił się.
- Nie mogłam, nie byłam w stanie mu
powiedzieć, co do niego czuję. Jedynie go pocałowałam. Już chciał mnie spytać,
czy z nim będę, ale zdążyłam go uśpić. - Wyjaśniłam.
- Co zrobiłaś? - Spojrzał na mnie
jak na wariatkę.
- Uśpiłam. Wolałam to niż
sprawienie mu przykrości.
- Jesteś walnięta. - Zaśmiał się.
- Co nie zmienia faktu, że nie
wyszło. - Mi do śmiechu nie było.
Pociąg dotarł do pętli i wracaliśmy
z powrotem na osiedle.
- Może pojedziemy do ciebie, skoro
Łasica i tak jest nietomny? - spytał blondynek.
- A Sasuke? - Zdziwiło mnie, że nie
chce wracać do swojego chłopaka.
- Też śpi, chyba zbyt bardzo go
wymęczyłem. - Zaśmiał się, a mi zaświeciły się oczy.
- Spaliście ze sobą? - Aż
podskoczyłam na miejscu.
- Jeszcze nie i raczej się nie
zapowiada. Przestań, to za wcześnie, żeby z kobietą się przespać, a co dopiero
z chłopakiem. - Obruszył się. - Zadowalamy się w inny sposób. - Wyjaśnił.
- Chyba wolę bez szczegółów. - Zaśmiałam
się.
Wysiedliśmy na moim przystanku.
Itachi wciąż spał jak zabity. Okazałam trochę serca i z Naruto przenieśliśmy go
na łóżko. Nic go nie ruszyło. Potem z czteropakiem piwa glębneliśmy się do mnie
na łóżko. Naruto oparł się o wezgłowie, a ja o ścianę, kładąc mu kolana na jego
uda.
- Co takiego zrobiłeś Sasuke, że nie
miał siły? - Drążyłam temat, który jednak mnie zainteresował. - Zrobiłeś mu
loda?
***
- Rer, pogięło cię? - Usłyszałem i
otworzyłem natychmiast oczy i już wyciągałem rękę po telefon.
- Reru, czekaj. - Sasuke spojrzał na
mnie z przeprosinami w oczach. Wiedział, że Rerget bardzo dużo dla mnie znaczy,
więc w dzień i w nocy jestem do jej dyspozycji.
- Chyba do nas jedzie naszą linią,
ale się obraziła. - Wytłumaczył, a ja zerwałem się czym prędzej, w trybie
natychmiastowym wręcz. - Ja się nie ruszam - oznajmił, obracając się na drugi
bok.
- Zadzwonię, jak dowiem się czegoś
więcej. - Cmoknąłem go w policzek i wyleciałam z domu.
Wleciałem na peron w momencie, gdy
wjeżdżał na niego pociąg. Jej czerwona czupryna była dostrzegalna już z paru
metrów.
Usiadłem koło niej, nie spodziewała
się mnie i tego, że zostawię Sasuke samego. Jednak, gdy moje drugie kochanie
mnie potrzebuje, to jestem na każde jej zawołanie.
Zrobiliśmy pętle i pojechaliśmy do niej. Uśpiła Łasicę, więc mogliśmy swobodnie rozmawiać, wygłupiać się i tak dalej. Rozłożyliśmy się na jej łóżku. Jak za starych czasów, położyła mi nogi na uda, żebym ją pomiział.
Zrobiliśmy pętle i pojechaliśmy do niej. Uśpiła Łasicę, więc mogliśmy swobodnie rozmawiać, wygłupiać się i tak dalej. Rozłożyliśmy się na jej łóżku. Jak za starych czasów, położyła mi nogi na uda, żebym ją pomiział.
- Co zrobiłeś Sasuke, że taki
umęczony? - spytała. - Zrobiłeś mu loda? - Ona podskoczyła z zaciekawienia, a
ja omal nie wylałem na siebie piwa. - Mów. - Zażądała, siadając do mnie przodem
na moich udach. - Bo zacznę cię gilać, a wtedy wylejesz piwo i będziesz prać mi
pościel. - Zaczęła mnie szantażować.
- Jesteś nie możliwa. - Zaśmiałem
się.
Dawno nie była tak blisko mnie.
Położyłem dłonie na jej udach, a ona nie protestowała. Była dzisiaj wyjątkowo
śmiała. Potrzebowała bliskości, może, gdyby bardziej ufała Itachiemu, to
właśnie jemu siedziałaby teraz na udach.
- Nie było żadnego loda -
powiedziałem, dopijając piwo i wyrzucając puszkę do kosza. Ona swoje już dawno
wypiła.
- Nie mów, że obaj macie taką słabą
głowę? - Zaśmiała się, przesuwając się bliżej mnie, niebezpiecznie blisko
pewnego miejsca.
- Może. - Uśmiechnąłem się i
przejechałem palcami po jej policzku, po czym zjechałem na jej brzuch i żebra. -
Pokażesz mi? - spytałem, kładąc całą rękę na jej brzuchu.
Nie spodziewałem się, by odsłoniła
przede mną choć rąbek ciała. Jakież było moje zdziwienie, gdy bez ceregieli
ściągnęła koszulkę, pozostając w samym staniku. Dech mi w piersiach zaparło. Po
pierwsze, że ją taką zobaczyłem, a po drugie na widok chyba najcudowniejszego
tatuażu, jaki oglądałem.
- I jak, Lisku? Podoba ci się? -
spytała, a ja oniemiały przesunąłem palcami po pomarańczowo-czarnym tatuażu.
Od linii stanika aż do linii spodni
rozciągał się obraz przedstawiający lisa o dziewięciu ogonach. Dwa z nich
zakręcały się wokół pępka, a pozostałe siedem zachodziły na plecy. Widząc, że
przeprowadziłem już dokładne oględziny z przodu, wstała i obróciła się, bym
mógł podziwiać jej plecy. Ogony kończyły się na linii jej kręgosłupa, a na
każdym był jeden z symboli czakr. Nie mogąc się powstrzymać, wstałem i
dotknąłem pierwszego ogona, potem delikatnie zjechałem palcami na sam dół.
- Ugh, wiesz, że to uwielbiam. - Westchnęła.
Zachichotałem i przejechałem w ten
sposób jeszcze raz. Odwróciła się do mnie i stwierdziłem, że jest stanowczo za
blisko. Widziałem jej brązowe oczy pełne stanowczości. Chwyciła mnie za rękę,
gdy po raz kolejny próbowałem przejechać jej po plecach. Pchnęła mnie na łóżko
i znów na mnie usiadła. Za każdym jej ruchem,
tatuaż jakby ożywał. Położyłem ręce na jej biodrach.
- Nie starczy miejsca na nic innego
- szepnąłem, ponownie dotykając pysk pomarańczowego lisa.
- Nie potrzebuję nic innego -
odpowiedziała, a ja spojrzałem na nią zaskoczony. - Obiecałam ci, że jak tylko
to wszystko się skończy, to zrobię sobie tatuaż, który będzie mi przypominał
ciebie. Jesteś najważniejszy w moim życiu - powiedziała, delikatnie podwijając
moją koszulkę i ukazując czarną spiralę. - Ty też masz coś, co mnie
symbolizuje.
Pod wpływem jej dotyku zrobiło mi
się gorąco. Kurwa, dlaczego ja tak reaguję? Przecież mam Sasuke. Ale z Rerget
było inaczej.
- Rer, co robisz? - spytałem, gdy
ściągnęła mi koszulkę.
- To niesprawiedliwe, że tylko ja
nie mam górnej części garderoby - szepnęła mi do ucha, owiewając je gorącym
powietrzem, że aż zadrżałem, a mój oddech przyspieszył.
- Co ty...? - jęknąłem, gdy
pocałowała mnie w szyję.
Nie byłem w stanie się ruszyć. To
znowu się dzieje. Nie potrafiłem się oprzeć jej dominacji. Bałem się tego, co
planuje, ale jednocześnie to mnie podniecało, ona mnie podniecała.
Złapałem jej ramiona i położyłem na
boku obok siebie. Patrzeliśmy sobie w oczy.
- Boję się. - Wyznałem jej,
dotykając jej ramienia i delikatnie zjeżdżając na plecy.
- Czego? - zapytała, nie przestając
mnie dotykać i drażnić moich najczulszych miejsc.
- Że to wszystko znowu we mnie
odżyje. Zobacz, jak reaguję na ciebie, mimo, że jestem z Sasuke. Dalej działasz
na mnie tak... Achh... - Niekontrolowane westchnienie wydostało się z moich
ust, gdy dotknęła mojej męskości, mimo iż wciąż chronionej przez spodnie, to i
tak było niesamowite doznanie.
I niesamowicie inne niż z Sasuke.
Nie lepsze, nie było porównania. Oba doznania były silne, ale tak bardzo się od
siebie różniły. Wiedziałem, że z nią łączy mnie coś szczególnego. Tak
szczególnego, że nie możemy być razem.
- Nie myśl, po prostu czuj. - Przejechała
palcem po moim torsie. - Dotykaj. - Poprowadziła moją dłoń wzdłuż swoich
pleców. - Smakuj. - Wypowiedziała mi to prosto w usta i pocałowała.
To przełamało wszelkie moje opory.
Nie ważne było, że trzy godziny wcześniej zadowalałem się z Sasuke, nie ważne,
że godzinę temu ona całowała się z Itachim. Ważne było, że całuje mnie, a ja
całym sobą, z całą drzemiącą we mnie namiętnością, oddaję ten pocałunek.
Chciałem więcej i ona także tego
chciała. Nasze ręce błądziły po ciałach, na nowo je poznając.
Minął rok od naszego ostatniego
zbliżenia. Tak, właśnie sobie to uświadomiłem. Dzisiaj mija dokładnie rok. Nie
wiem, czy to zbieg okoliczności, czy zaplanowane działanie, miałem to w dupie.
Teraz obchodziło mnie, że całuje moją szyję, dobierając się do mojego rozporka.
A ja? Leżę jak ten debil, jęcząc z rozkoszy i nic nie robiąc.
Opamiętałem się szybko i
przekręciłem ją na plecy, pozbywając się jej stanika. Nie miałem zamiaru
tarmosić jej piersi, ale były tak pociągające. Pocałowałem ją w mostek, a
następnie polizałem i lekko poszczypałem jej sutki. Zaczęły twardnieć i stawać
na baczność. Mój wojownik coraz bardziej napierał na spodnie. Byłem rozpalony
do granic możliwości. Rer uśmiechała się przebiegle, wiedziała do jakiego stanu
mnie doprowadziła, a do tego pozwalała mi chwilowo dominować. Lecz trwało to do
momentu, gdy pozbyłem się jej spodni.
Wykorzystała chwilę mojego bezruchu
po zobaczeniu jej czerwonych stringów i pchnęła mnie na plecy, bawiąc się moim
ciałem. Szybko straciłem swoje spodnie i bokserki, a światło dzienne ujrzał mój
nabrzmiały penis. Przejechała po nim palcami, powodując, że moje ciało wygięło
się w łuk. Znów usiadła na mnie okrakiem, pocierając swoją coraz wilgotniejszą
dziurką o mojego małego. Całowaliśmy się namiętnie, a ona poruszała kusząco
biodrami. Byłem na granicy obłędu. Ściągnąłem z niej ostatnią część garderoby i
odwróciłem na plecy. Serce mi waliło jak podczas naszego pierwszego razu.
Chwyciłem za penisa i nakierowałem
go na jej wejście. Delikatnie naparłem. Nie chciałem być brutalny, choć z
chęcią wszedłbym w nią cały i pieprzył bez opamiętania. Chyba to wyczuła, bo
oplotła mnie nogami, pogłębiając penetrację. Natura dość dobrze mnie
wyposażyła, więc nawet zwykle opanowana czerwonowłosa jęknęła, gdy wszedłem
cały. Dominowałem przez dłuższą chwilę, poruszając się w niej miarowo.
Wiedziałem, jaka pozycja jest dla
niej najwygodniejsza, jaka sprawia jej przyjemność, dlatego pochwyciłem ją za
ramiona i uniosłem do siadu, cały czas będąc w środku. Oplotła wokół mnie nogi,
ręce zarzuciła mi na szyję, ale po chwili zjechała nimi na plecy, przywierając jak najmocniej. Trzymałem ją za pośladki, a nogi skrzyżowałem, by było
nam wygodniej. Ocierała się swoją łechtaczką o moje podbrzusze, pojękując
cicho. Siłą woli powstrzymywała się przed wbiciem paznokci w moje plecy.
- Możesz - szepnąłem do niej,
odrywając się od całowania jej szyi, gdy jej dłonie po raz kolejny się
zacisnęły w pięści.
- Ale... - Nie była przekonana.
- Chcę, żebyś była w pełni
usatysfakcjonowana. - Poruszyłem się w niej penetrując jeszcze głębiej, czując
w końcu, jak znęca się nad moimi plecami.
Podniecało mnie to nawet bardziej
niż jej nabrzmiałe usta i zamglony wzrok.
- Ty też możesz - szepnęła,
poruszając się coraz szybciej.
- Czyli... - Przypomniałem sobie
naszą rozmowę sprzed roku, po ostatnim razie. - Nic nie da się zrobić -
powiedziała i położyła się na plecy, pociągając mnie za sobą.
Ucałowałem ją krótko i odchyliłem
się, napierając na nią mocniej i szybciej. Jedną ręką drażniłem jej łechtaczkę
i starałem się nie dojść przed nią. Po jej ciele zaczęły się rozchodzić
przyjemne dreszcze, wiedziałem, że już niedługo. Ja z resztą też miałem coraz
mniej samokontroli.
- Rer - szepnąłem, kładąc się na
niej i patrząc w oczy. Ona już wiedziała, czego pragnę. Uśmiechnęła się do mnie
i odwróciła tyłem.
Była to niebezpieczna pozycja, bo w
niej całkowicie się zatracałem, ale Czerwona się nie bała. Wszedłem w nią
jednym, sprawnym ruchem. Rerget podtrzymywała się barierki łóżka, a ja
stymulowałem jej łechtaczkę i dotykałem piersi. Gdy było już blisko, puściła
łóżko i wyprostowała się, chwytając mnie prawą ręką za szyję. Dyszałem i jęczałem
wprost do jej ucha. Lewą rękę położyła na tej, którą dotykałem jej piersi.
Kiedy poczułem jej zaciskającą się pochwę i dreszcze, jakie przeszły jej ciało,
eksplodowałem w jej wnętrzu z przeciągłym jękiem.
Opadliśmy na poduszki, a ja wciąż
znajdowałem się w niej. Moja sperma powoli wypływała na pościel, kiedy
mój mały przyjaciel zaczął się kurczyć i opadać.
Leżałem przytulony do jej pleców, składając delikatne pocałunki na jej ramionach. Ona gładziła moje uda. Dotykałem jej brzucha, co chwila zataczając kręgi wokół piersi lub zjeżdżając na dół.
Leżałem przytulony do jej pleców, składając delikatne pocałunki na jej ramionach. Ona gładziła moje uda. Dotykałem jej brzucha, co chwila zataczając kręgi wokół piersi lub zjeżdżając na dół.
- Ktoś tu się znowu budzi -
szepnęła, dotykając mojego penisa. Jak na zawołanie drgnął i stwardniał.
Odwróciła się do mnie przodem i
oplotła nogą moje biodro. Zaczęła uwodzicielsko poruszać pupą, co chwila o
niego zahaczając. Nim zdążyłem przejąć inicjatywę, ona nadziała się na niego i
zaczęła poruszać. Kochaliśmy się drugi raz tego ranka i, jak potem się okazało,
nie ostatni.
Czekaj, już idę szukać pasa na ciebie. Ten skórzany będzie dobry! ]:->
OdpowiedzUsuńPierwsze pytanie, które samoistnie mi się nasuwa to; Dlaczego Naruto rucha się z Rer? Nie ogarniam, nie chcę tego nawet ogarnąć. Przecież... tak nie można. Mają swojego drugie połówki, więc dlaczego, kurwa?
Niby wiem, że ich przyjaźń przekracza wszystko na świecie, ale nie powinni tego robić, ze względów oczywistych, i dlatego, że smutno mi się robi, gdy coś takiego czytam :c Może to przez piosenkę (Sound of falling rain), która robi ze mną co jej się podoba, gdyż raczej jestem wesołkiem, albo to mój zryty łeb. Zwykle bym się cieszyła z dupczingu, ale nie tym razem, kiedy ubolewałam nad tym, co robili.
Jestem świadoma tego, że Naruto ją kocha, ona pewnie go też, ale postanowili ułożyć sobie życie inaczej, niż ze sobą, więc dlaczego teraz to niszczą? Co z Sasuke, Itachim? Pewnie się o tym nigdy nie dowiedzą, ale ja już czuję ich ból, jakby przypadkiem wyszło to na jaw; Sasuke na pewno by się tym przejął, Itasiałke chyba by się wyprowadził z tego powodu :P
Zastanawiam się, czy będzie mógł spokojnie patrzeć Sasuke w oczy, w ogóle nie przejmując się tym, że przespał się z Rer. Wiem, że już mieli swój pierwszy raz, ale teraz jest z Uchihą. Chciałabym żeby miał jebane wyrzuty sumienia! Tak, jestem zUa!
Tępa dzida z niego po prostu xD Jak on może tak reagować na tę kobitkę, jak powinien na Sasa ;( Nie to, żebym miała coś do Regret, lubię ją, i to bardzo, ale... ona przeznaczona jest Itachiemu. Kurwa, pierwszy raz przejmuję się losami bohaterów, nawet u mnie wisi mi, co se będą robić. Uwielbiam czytać o narkotykach, takim klimacie, jaki ty tworzysz, chyba dlatego. W ogóle mało ludzi pisze o rzeczach, w których gustuję, więc wygrałaś... internet xD
Przepraszam za chaotyczność komentarza, ale jestem rozdarta. Niby fajnie, że rozdział jest przesiąknięty takimi uczuciami, ale, z drugiej strony, to dobija.
Teraz się będę ciągle zastanawiała, czy to, co Naruto czuje do Regret jest silniejsze od uczuć do Sasa. Przecież on tak to przeżywał! Teraz wszystko się mu zacznie komplikować... o jeny, przejebane xDD No, jest też opcja, że będą się potajemnie ruchać i będzie cacy, ale nie chcę takiej alternatywy.
Życzę więc weny i z niecierpliwością czekam na dalsze notki. I jeszcze raz przepraszam za mój bełkot, no ale, przejęłam się tym ._.
Cóż, wszystkie twoje wątpliwości rozwieję w następnych rozdziałach. Niestety muszę cię zasmucić, ponieważ zanim Rerget zwiąże się z Itachim jeszcze w chuj burzliwych momentów przed nimi. Są sobie przeznaczeni, to fakt i było to wiadome od początku, ale jeszcze los spłata im figla.
OdpowiedzUsuńRer jest osobą bardzo złożoną i tajemniczą, zrozumieć co się dzieje w jej główce jest trudno.
Specjalnie rozdarłam Narusia na dwoje, żeby zrozumiał, co jest dla niego ważniejsze. Ale o tym dużo później.
Hehehe, wiesz, że mi się to śniło? xD W skrócie powiem, że Sasu zaczął Naru konia walić, a blondas z takim tekstem : Przespałem się z Reru. To Sasu szok i wystrzeli z pokoju niczym strzała, ówcześnie mówiąc, że wszystko powie Itachiemu, wtf xD
UsuńKurde, bardzo się cieszę, że Narusia rozdarłaś w ten sposób. Teraz będziesz miała wiele ciekawych wątków do napisania.
Zajdzie w ciążę. Nie? To pierwsze co mi do głowy wpadło. Ale Sasu powinien się zorientować. No bo niby skąd Naru miałby mieć takie coś na plecach? Kot go niby zgwałcił? Weny czekam na next.
OdpowiedzUsuń~Aki
Hej! Wiem, że nie komentuję, a powinnam, bo twój blog jest zajebisty :), ale obiecuję to nadrobić i informuję, że czytam cały czas! :)
OdpowiedzUsuńW końcu podałaś mi linka i nie żałuję, że na niego weszłam :p.
Obiecałam sobie, że jak będą wakacje, to nadrobię wszystkie blogi jakie czytałam. Teraz jednak chciałam cię powiadomić o tym, że nominowałam cię do VBA (Versatile Blogger Award), bo twój blog na to zasługuje w zupełności. Jeśli nie wiesz co to jest (sama do nie dawna nie widziałam i nie mam pojęcia na co to komu ^^), to można się łatwo dowiedzieć otym w internecie :)
W każdym razie życzę weny i czekam na kolejny rozdział :).
Pozdrawiam Serdecznie!
P.s. Jeśli mnie nie pamiętasz (a mam nadzieję, że jest odwrotnie), to jestem z bloga Naruto-powrot-po-latach.blog.onet.pl, ale również przeniosłam się na blogspot :) (na tym onecie wyprawiają cuda,niewidy xd)